Coś się stało? - zapytała zdziwiona Nivei.
> - Niee, a właściwie tak! Wpadłem na pomysł, by pobawić się trochę w śniegu, ulepić bałwana...
> - No to świetnie! Ale jak masz zamiar ulepić bałwana? Masz kopyta!
> - Widzisz, zapomniałaś o jednym.
> - A tak! Mamy moce! - przypomniała sobie klacz.
> Parsknęłem ze śmiechu. Wyszliśmy z jaskini i pokłusowaliśmy w tym samym kierunku. Chyba czytaliśmy sobie w myślach. Wiatr rozwiewał jej włosy, które zasłaniały jej oczy. Usmiechnąłem się pod nosem. Gdy dobiegliśmy do telepatycznie wybranego miejsca, czyli polany, zaczęliąmy tarzać się w śniegu. Chichraliśmy się i nic nie mogło nam przeszkodzić żyć i cieszyć się tą chwilą.
> - Hej, Nivei! - zawołałem do niej.
> - Tak? O co chodzi? - odezwała się klacz.
> - Ulepimy dziś bałwana? - zacząłem śpiewać popularną piosenkę. - No chodź zrobimy to..
> Wkrótce śpiewalismy razem lepięc bałwana.
> <Nivei?>
Loca zapomniałaś o pierwszych dwóch zdaniach, które brzmią następująco:
OdpowiedzUsuń- Jak chcesz.... - powiedziałem. Nagle lekko podskoczyłem.