sobota, 31 stycznia 2015

Od Hermesa CD Kaskada

Kaskada odeszła.... Niewiem, obrażona? Szła prosto przed siebie, wpatrując się w ziemię. Patrzyłem na nią. Zdziwiło mnie to, że jeszcze nie wpadła na drzewo idąc przez las. Szła, szła i szła, a mój wzrok ciągle ją pilnował. Później straciłem ją z widoku. Były dwie opcje: stać, gdzie stałem i nie iść za nią albo pójść za nią niepostrzeżenie. Strasznie ciekawiło mnie gdzie idzie, ale też nie chciałem jej kolejny raz zdenerwować. Już dużo przeze mnie cierpiała. Jednak ciekawość wzięła w górę. Poszedłem za nią. Starałem się chodzić jak najciszej. Kaskada szła prosto przez las. Po upływie 5 minut wyszła z lasu, a ja za Kaskadą. Moim oczom ukazała się Rzeka Prawdy. Nigdy tam nie byłem. Klacz szybko pokłusowała nad rzekę. Ja postanowiłem zostać w lesie. Kaskada usiadła nad rzeką i coś do niej wyszeptała. Później wpatrywała się w nią jak zahipnotyzowana. Nagle oderwała wzrok od tafli wody i ze strachem w oczach pogalopowała spowrotem do lasu. Na szczęście w ostatniej chwili ukryłem się za jakimś krzakiem. Kaskada usiadła pod drzewem. Wyjrzałem zza krzaka. Chciałem do niej podejść i powiedzieć jej coś co by zmieniło naszą obecna sytuację. Ale co?
Może i mówiła mi, że wybaczyła, ale w duchu wiem że nie wybaczyła. Dalej nosi tą traumę w sercu. Chciałbym, żeby kiedyś wybaczyła mi. Nie myśląc wyszedłem zza krzaka i usiadłem obok niej. Podniosła lekko głowę i spojrzała na mnie. Wpatrywała się w moje oczy. Ja bałem się to zrobić. Sporzeć jej w oczy. Bałem się, że jeśli w nie spojrze, zobacze w nich nienawiść.

Kaskada?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz