Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Ty... zapraszasz mnie na bal?mnie? - wykrztusiłam wreszcie.
Wyglądał na zmieszanego, przestępował z nogi na nogę
- No... chyba tak.
Zrobiłam listę za i przeciw:
Przeciw:
nie lubiłam go.
raczej byśmy się nie dogadali.
Za:
Nie mam z kim iść (chyba że brat ale to byłaby żenada).
Może być ciekawie.
Może trochę bliżej poznam swojego wroga.
Wreszcie podjęłam decyzję:
- No... dobra, to przyjdź po mnie pół godziny przed balem ok?
- Dobra - odpowiedział. Wyglądał jakby mu... no nie wiem, ulżyło?
-A tak w ogóle, to znasz Kalipso? - zapytałam.
Wyraźnie pobladł.
- My... tak znam - powiedział napiętym głosem.
Wyczuwałam między nimi pewne napięcie.
Postanowiłam to wykorzystać. Wiem jestem okropna.
- No widzisz?! Jaki ten świat mały! A wiesz właśnie miała mi opowiadać o swoim byłym - strzelałam, ale chyba trafiłam w sedno.
Hermes zaczął się pocić, i dreptać w miejscu.
- Może chcesz ze mną posłuchać? - zapytałam niewinnym tonem.
Zawahał się po czym odpowiedział drżącym głosem:
(Hermes? Co ty na to?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz