- Ale nic nie może być dobrze!- krzyknąłem
- Dlaczego?
- No...bo...
- Masz inną? Wiedziałam! Rozkochujesz mnie w sobie, a później mówisz, ze nie! Jesteś okrutny!- krzyknęła Loca
- Loca, ale nie to chciałem powiedzieć!-
- Wszyscy tacy sami. Wszyscy!- krzyknęła i pobiegła w las. Rozłożyłem skrzydła i zaczełem lecieć. W trakcie lotu cały czas wołałem Locę, aż w końcu ją znalazłem. Siedziała pod drzewem i płakała.
- Loca, ja nie chciałem tak powiedzieć-
- dlaczego mam ci wierzyć!- Krzyknęła i się bardziej rozpłakała. Położyłem się obok niej i nie wiedziałem co robić.
*****
Nastała noc. Bałem się o Locę więc do tej pory jej nie opuściłem. Spojrzałem na nią ~~ Śpi.~~ pomyślałem. Nagle zapadła całkowita ciemność, zapaliłem jedno skrzydło, a drugim okryłem Locę. Całą noc czuwałem, ale ze zmęczenia nad ranem usnąłem. Gdy się obudziłem zobaczyłem, że mod moim skrzydłem nie ma Loci. Strasznie się o nią bałem, ponieważ nie wiedziałem gdzie jest. Wstałem i ze spószczonym łbem podeszłem do swojego domu. Tam stała Loca z Setem.
Loca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz