Prychnęłam.
- Nie ma drugiej takiej jak ja, maleńka.
Wyraźnie ją to zainteresowało.
- Jak to? Skąd pochodzisz? - dopytywała.
- Z piekła - mruknęłam i była to najszczersza prawda.
- Ach... to ty jesteś ta słynna Czarna Wdowa! - wykrzyczała uradowana.
- Słynna? - parsknęłam śmiechem - jak to słynna?
- A no wiesz konie gadają że jesteś wysłanniczką śmierci i takie tam - powiedziała - To prawda?
- No... tak - czułam się nieswojo pod jej ciekawskim spojrzeniem.
- A... czy bóg śmierci jest tak przystojny jak mówią? - zapytała nagle zażenowana.
Aż się przewróciłam ze śmiechu. Chyba ją polubię.
Kiedy już przestałam się śmiać odpowiedziałam:
- Skąd, jest 100 razy przystojniejszy - otwarcie z niej kpiłam, lecz ona chyba tego nie zauważała.
- Czy...?
(Kaskada?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz