Po p super. W ciągu jednego tygodnia zdążyłem złamać serce dwom klaczom. Nigdy sobie tak tego nie wyobrażałem. Teraz muszę to wszystko naprawić.
- Kaskada! - zawołałem po wyjściu z jaskini. - Gdzie jesteś?!
Odpowiedziało mi stukanie dzięcioła. Serio? Dzięcioł w zimę? Otóż tak. Wracajac do tematu zacząłem poszukiwania Kaskady. Zastanowiłem się. Gdzie może się znajdować taki koń jak ona? No niewiem. Ale widziałem jak na oślep biegnie do lasu, więc jak najszybciej pognałem w tym kierunku. Nie zdziwił mnie widok siedzącej obok jeziora Kaskady. Wpatrywała się głucho w tafle wody pociagając cicho nosem. Chyba płakała. Nie!!! Znowu!!!! Ale trzeba ją przeprosić. Hermesie, ty idioto! Za ostryjesteśJuż, podejdź do niej i ją przeproś! Zbliżyłem się prędko do niej i powiedziałem cicho:
- Hej, Kaskada.
Nie odzywała się, więc usiadłem obok niej. Odwróciła w przeciwną stronę głowę, lekko opuszczoną.
- Kaskada... Chciałem cię przeprosić za moją ostrość. Za moją pychę...
(Kaskada?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz